piątek, 24 czerwca 2011

Rozdział 6

Dziwny Atak

      W tajnej organizacji Akatsuki panowała wrzawa jak w ulu, był ranek. Chłopak o pomarańczowych włosach wstał i już wychodziłby sprawdzić i obudzić resztę członków:
 - Zbiórka ludzie! - Krzyknął na korytarz. Zaraz wszyscy się zjawili, prawie wszyscy. Od razu odezwał się chłopak w pomarańczowej masce:
 - Liderze, wstałem, Tobi is good boy.
 - Dobrze Tobi, a reszta? - Spytał, gdyż na korytarzu oprócz Tobiego stali tam Zetsu, Uchiha i wychodzący z pokoju, Deidara, a reszta po prostu spała.
     Po czym Lider podszedł do innych drzwi i walnął w niej i usłyszeli głos jak grom z jasnego nieba:
 - PEINPORĄBAŁO CIĘ? JA TU ŚPIĘ! - Ryknęła dziewczyna wychodząc z pokoju. W którym wszystko pospadało z półek z powodu siły uderzenia.
 - Dobra już spokojnie - krzyczał, lecz zaraz zrobił wielki unik przed kunai.
 - Spokojnie? SPOKOJNIE? TY SOBIE, CHYBA ŻARTY STROISZ, ZAMIAST PRACOWAĆ TO TY SIĘ OBARCZASZ JAKBYŚ BYŁ HOKAGE W TEJ DZIURZE!!! MÓGŁBYŚ COŚ ZROBIĆ, ZAROBIĆ, BO NIE MAMY ANI JEDNEGO YENA, WIĘC...CHOĆ...RAZ...POSZOROWAŁBYŚ...I...ZABRAŁ
...SIE...ZA...JAKĄŚ...ROBOTĘ!!!
       Wrzeszczała rzucając, co słowo przedmiotem, który miała pod ręką.
       Pein musiał unikać każdego przedmiotu. A reszta ta, co wstała, także patrzyła na tą całą kłótnie, albo raczej wojnę. Ogólnie cały korytarz wyglądał masakrycznie. W końcu odezwał się Tobie:
 - Konan? Czy jeżeli to posprzątam to Tobi dostanie cukierka, Tobi is good boy - krzyknąłby go dosłyszała?
 - Tak - odpowiedziała i zeszła na dół wymyślając karę dla lidera. Zostawiła wszystkich z tym zdziwieniem.
*
*      *      *
*
      Naruto leżał jeszcze w domu, rozmyślając nad tym, co się stało(- Czy może jednak oni tylko sprawdzali nas?).
      Blondas drapał się w głowę myśląc twardo. W końcu podniósł się i zszedł do kuchni, zrobić śniadanie. Poszedł do lodówki, były tam wszystkie składniki na zapiekanki. Za chwilę rozległ się dzwonek, a do kuchni weszła Hinata po wcześniejszym usłyszenia gromkiego "wejść". Za sekundę już stała za nim i zakryła mu oczy.
 - Hinata-chan, zapiekanki się palą!
 - Zgadłeś i szybko. Ufff na szczęście jeszcze są całe hehe - zaczęli się śmiać, po czym usiedli do stołu.
 -Ittadakimasu - powiedzieli, po czym zaczęli się zajadać.
 - Naruto-kun to było pyszne - powiedziała i się do niego przytuliła, więc Naruto ją pocałował trwali niezłą chwilę w tym pocałunku. Przestali, gdy blondas zauważył jakiś podejrzany ruch za oknem. Podszedł do wyjścia na taras i się rozejrzał. Za chwilę został zaatakowany, szybko pomyślał o Hinacie.
     Niebieskooki wpadł do salonu, gdzie powinna być Hinata. Stała tam i rozmawiała z członkiem...ANBU.
 - Hinatka, co się stało?
 - Witaj, Naruto-kun - odezwał się chłopak o czarnych włosach z kataną przewieszoną przez plecy.
 - Sai, co tu robisz? Przed chwilą zostałem zaatakowany, a ty od tak sobie gadasz, może jeszcze skusisz się na herbatkę podczas walki z wrogiem!
 - Na to sobie nie mogę pozwolić!
 - Cieszę się, ze potrafisz jeszcze racjonalnie myśleć - zaraz potem Sai z powrotem ubrał maskę i po pożegnaniu tylko się teleportował.
     Naruto lekko zdenerwowany wpatrywał się w swoją dziewczyną. Zaraz do salonu wszedł Konohamaru już lekko wystraszony.
 -, Konohamaru, co ty tu robisz, ty mnie zaatakowałeś?
 - No z początku chciałem, ale ktoś mnie uprzedził. Dziwne nikogo w pobliżu wcześniej nie zauważyłem - stwierdził z tak bladą twarzą jak papier.
      Naruto zmarszczył czoło, po czym zaczął solidnie myśleć nad tą całą sytuacją. W końcu to zamyślenie przerwał mu inny członek ANBU:
 - Wasza trójka jest wzywana do Hokage, natychmiast!
 - A po co ja? - Spytał jeszcze bardziej wystraszony Konohamaru.
 - Nie wiem, w każdym bądź razie zbierajmy się!
    Zaraz cały dom, był opustoszały.