czwartek, 13 czerwca 2013

Rozdział 13

Lisia Chakra


             Następnego dnia Naruto i Hinata wstali i ubrali się, po czym poszli na Choshoku (śniadanie), które już czekało na nich przy stole w jadalni Kazekage.
- Ohayo wszystkim – zawołał nagle Naruto.
- Ohayo Naruto-kun, Hinata-san – przywitali się Gaara i Matsuri.
Gdy tylko podano śniadanie, zaraz go nie było, gdyż zostało w maksymalnej prędkości zjedzone. Hinata zjadła więcej niż przeciętnie, co z deka zdziwiło Naruto. W końcu po napełnieniu jakże teraz pełnych brzuchów udali się na krótki spoczynek do pokoju przygotowanego specjalnie dla nich.
Naruto położył się od razu, a na jego torsie wylądowała głowa Hinaty, przyszłej żony Naruto.
- Wo ai ni (Kocham cię) itooshi (ukochany) Naruto-kun... – Powiedziała
Hinata zamykając oczy i z krótką pauzą wsłuchując się w jego bicie serca, po czym kontynuowała - ... Chyba jestem w ciąży… - Mimowolnie delikatnie się uśmiechnęła, a na jej twarzy zagościł rumieniec.
delikatnie gładząc jego policzek.
- Naprawdę? – Krzyknął nagle ożywiony chłopak.
- Tak, spokojnie Naruto-kun, nie krzycz tak, ok.? – poprosiła go,
- Dobrze iinazuke (narzeczono). Hinata-chan.... A jesteś pewna tego?
- Myślę, że tak, trzeba to jeszcze potwierdzić badaniami.
- No dobra, ale zastanawiam się, jak moja chakra, znaczy lisa wpłynie na nasze dziecko... – mówiąc to lekko się zmartwił.
- Dzieci. Myślę, że nie jest tylko jedno kochanie.
- No to dzieci, tym lepiej! – Rozradował się słysząc to.
- Spokojnie, nie masz się, o co martwić o swoją lisicę no i potomstwo... - Odezwał się Kyuubi -...Jedynie będą miały lisie uszy, tylko tyle, ach i jeszcze jedno, będą posiadały moją chakrę, a co do ilości twoich maleństw to… będą to dwie lisice i dwa lisy. Hehehe. Mogą równie dobrze mieć ogony, ale do tego nie jestem pewien, przynajmniej nie w stu procentach. Aha i jeszcze jedno, twoja lisica potrzebuje twojej chakry, znaczy mojej. Musisz jej wpuścić w obieg moją chakrę, trochę a może i nawet do połowy, a w tedy sami zobaczycie, co się stanie Hehehe. No ładnie, ród Uzumaki znów będzie w całości pełnił swoje zadania w tej wiosce i innych.
I tym zakończył swój monolog lis, Naruto zastanawiał się dość długo nad tym.
- Więc... – Hinata już nic nie usłyszała, tylko poczuła jak Naruto się do niej przytulił i powiedział:
- Spokojnie Hinata-chan, tylko się nie przestrasz – nagle poczuła niesamowitą ilość energii, gdy otworzyła oczy zobaczyła, że znajdują się w bańce stworzonej z czakry lisa. Cała moc była płynna, Hinata wystraszyła się, że utopi się w niej, ale normalnie oddychała.
Nagle poczuła ukłucie na całej powierzchni ciała i doszedł do niej mały przypływ energii i ciepła, poczuła, że zaczęły jej rosnąć kły, gdy dotknęła ich językiem o mało się nie pokaleczyła, były ostre jak szpilki.
- Hinata-chan, teraz zacznij sama pobierać moc ode mnie – pocałował ją w usta i poczuł maleńki ubytek energii. Zastanawiało go tylko jedno… ile Hinata mogła zaabsorbować mocy lisa.
- Spokojnie mały, jak tylko będzie miała ją w pełni po prostu Tobie powiem.
- Arigato lisie.
Hinata czuła, że ma niesamowicie dużo energii. Gdy w końcu skończyli, opadli wykończeni, dopiero teraz czuli jakie było to ciężkie.
- Dobra, to teraz przy następnej nocy przejdziecie kompletną zmianę w kitsune, a Hinatę czeka mała niespodzianka. Chciałbym już ją poznać…
- Heee?! Kogo poznać?? Lisie?? – zawołał Naruto, pełny ciekawości jaką wzbudził u niego i dziewczyny lis.
- Tak… wszystko w swoim czasie... – odpowiedział i zamknął się w swojej klatce, która już od tylu lat była jego domem.
- Ciekawe co on knuje…
         Długo się nad tym nie zastanawiali, ponieważ Naruto pocałował Hinatę i pomasował jej brzuszek. Odgarnął dłonią zabłąkane pasma włosów z twarzy Hinaty i pocałował ją jeszcze w nosek po czym wstał, skłonił się i nonszalanckim głosem spytał:
- Co panienka powie na spacer? – uśmiechnął się delikatnie i podał jej dłoń, złapała się jej i zeszła z łóżka. Naruto jeszcze złapał małe pudełko tak by dziewczyna nie widziała i wyszli z pokoju.
         Mijając obrazy powieszone na ścianie wyszli z budynki i udali się na górę, która wznosiła się ukazując nieduży las. Przechadzali się przez tłum ludzi i usiedli na ławeczce przy drodze pod lasem, Naruto uśmiechnął się do niej i pocałował w czoło i wyjął z pudełka naszyjnik i zapiął jej na szyi bardzo delikatnie, aby nie przyciąć włosów. Gdy oderwał się od niej, oddalił się na dwa kroki i przyjrzał z okiem znawczym, aby rozśmieszyć dziewczynę. Dotknęła po chwili podarunku i poczęła go oglądać, przypominał trochę klejnot który nosił Naruto na szyi ale było on o kolorze ciemnego błękitu.
- Dziękuję Naruto-kun ! – rzuciła mu się na szyję i pocałowała, a on odwzajemnił pocałunek i jeszcze dodał:
- Kryształ ten, będzie cię chronił przez nadwyżkami mocy Kyuubi’ego i blokował, gdybyś nie mogła zapanować nad mocą, która dziś w nocy się w Tobie ukształtuje w to co mówił lis, jego niespodziankę.

***

Gdy nastała noc, znów rozkoszowali się sobą nie zauważając w przypływie mocy i uczuć, iż się zmieniają w lisy. Zaczęły rosnąć im ogony, uszy - zmieniając się w radary, które były bardzo czułe na każdy najmniejszy odgłos, a węch na każdy zapach.
Próbowali to wszystko ogarnąć, ale im się nie udawało. Noc minęła im na poznawaniu nowego otoczenia. Następnego dnia z samego rana obudzili się ekhemm, znaczy budzili się. Nie szło im wstać po nocy pełnej nieznanych odczuć i przemiany. Nagle do pokoju wpadła Matsuri:
- Wsta...Waj...Cię...HAAA? – Dziewczyna zdziwiła się, gdy zobaczyła Hinatę, miała ona dwie pary niebieskich ślicznych lisich uszu, a potem zobaczyła cztery ogony, także tego samego koloru i jakże równie piękne. Natomiast u Naruto ogonów było dziewięć, tyle, że rudych, tego samego koloru, były również uszy.
- Oh, ale słodko wyglądacie – stwierdziła na koniec, po czym szybko wyskoczyła z pokoju. Oboje mieli minę pełną zdziwienia, zaraz potem spojrzeli po sobie
- Oh, Naruto-kun, ty masz dziewięć ogonów!
- A ty Hinata-chan cztery, ciekawe, od czego to zależy?
- Odpowiedź jest prosta – zahuczał głos Lisa w ich umysłach.
- Naruto-kun, ja go słyszę!
- Tak to następna zdolność, którą pozyskała Hinata.
- Niewiarygodne, więc mogę się z Tobą porozumieć Lisie, a mogę z Naruto-kun na odległość?
- Jasne, że tak, ale w tedy już przeze mnie. Hehehe – zdołali usłyszeć i lis się zamknął (umysłowo) w swojej klatce.
- Dobra Naru-kun, zbierajmy się na śniadanko.
- Ok. Hina-chan – odpowiedział i zaraz pozbierali się i ruszyli do kuchni, gdzie przy stole czekała już na nich prawdziwa uczta.

***

- Sasuke-kun, Sasuke-kun, gdzie się podziałeś? – Różo włosa medic ninja wołała pewnego kruczo czarnowłosego chłopaka z kuchni.
Przygotowując śniadanie, była zadowolona, gdyż udało im się skończyć doprowadzanie domu do całkowitego porządku. Dom świecił czystością, tak jakby był nowy. Wszelkie papiery usadowiono w wielkim gabinecie w środku całego domu. Zielonooka miała w głowie tyle myśli, wspomnień, planów, że kumulował się on w istny mętlik. W jej głowie toczył się bój:
- Ja, trudno mi to wszystko pojąć, zawsze pragnęłam, Sasuke-kun z całego serca, a teraz? Nie ośmieszaj się dziewczyno! Ty go tak naprawdę nie kochasz i nigdy nie kochałaś! Nie, nie prawda, nie wierze w to! To tak być nie może! Ja widzę, jak Sasuke wpatruje się w Akki, z resztą był z nią, więc w jakimś stopniu się z nią związał. A poza tym Sai, on mi się cały czas przygląda, nawet użył do mojego imiona przyrostek „ –chan”, które z resztą dodaje się do imienia bliskiej osoby. Nie! Ja to muszę zakończyć, ale znowu się boję. Właściwie to Sai mnie w jakimś stopniu pociąga. Nie! Czułam to od samego początku! Gdy zobaczyłam go po raz pierwszy, pojawiło się TO uczucie! Czyżbym walczyła o Sasuke przez te wszystkie lata, jak o jakąś rzecz? Właśnie, a Hinata… wiecznie niezauważalna, nigdy jakoś nie starała się o Sasuke... Była w naszej klasie zawsze jak szara myszka, która tylko śledziła Naruto, zawsze czerwieniąc się przy bliskim spotkaniu... Właściwie to też taka byłam, dopóki Ino nie rozbiła mojej skorupy, pomogła mi z niej wyjść. A teraz, jaka jestem…? Ja tylko o niego walczyłam, dlatego, że inne dziewczyny także to czyniły? Dlaczego…? Może, dlatego, że nie chciałam być gorsza? Tak, to chyba ten powód. Muszę mu to wszystko wytłumaczyć! Achhh! Czemu się tak trudno myśli? Głowa mi już pęka od tego!
W końcu do kuchni wszedł Sasuke i zobaczył jak Sakura kurczowo trzyma się za głowę.
- Sakura-chan! Nic ci nie jest? Może chcesz wody, albo usiąść? – Tutaj pokiwała twierdząco głową, więc złapał dziewczynę i pomógł jej usiąść na najbliższym krześle.
- Dziękuję, gdzie byłeś?
- U Akki, zaprosiła mnie na ciasto, a jej trudno odmówić, więc poszedłem do niej i czas mijał – Sakurze zrobiło się przykro, gdy poczuła, że pewnie ma on lepszy kontakt z Akki niż nią samą, czując jeszcze zawroty głowy szepła:
- Sasuke-kun, dasz mi wody?
- Jasne – podszedł do szafki i chwycił pierwszą lepszą szklankę pokrótce nalewając do niej wody oznajmił:
- Co się stało?
- Nic takiego, naprawdę! Tylko po prostu, zbyt dużo myślałam o Naszym Życiu – Te słowa niemiłosiernie zahuczały jej w głowie, akcentując dwa ostatnie słowa.
- Sasuke-kun, musimy porozmawiać!

*******************************************************
Witam wszystkich !! ^^ Wybaczcie mi tak wielką przerwę w pisaniu postów, jednak nie miałam siły i pomysłu <--- tego najbardziej potrzebowałam, do wstawienia tego rozdziału. Mam nadzieję, że wam się spodoba i nie będę zdziwiona jak zostanę oskarżona o zaniedbanie bloga przez tak dłuuuugi czas. Mam nadzieje, że przynajmniej w 1/12 mi wybaczycie po tym poście.
Liczę na wiele komentarzy ;)