poniedziałek, 24 czerwca 2013

Rozdział 14

Małe wrzeszczące szczęścia


         Dziewczyna otarła pot z czoła, odgarnęła włosy i teraz wpatrywała się w czarnowłosego chłopaka. Szukała jak najdelikatniejszych słów, by opisać swe uczucia, sprawę, która w tym momencie nie cierpiała zwłoki. Nie mogła jednak wciąż uwierzyć w to, co zaraz powie temu, o którego tyle lat walczyła, a teraz? Po prostu go nie kocha! Jednak wybrała innego.
 - Sasuke-kun, ja już... Nie mogę znieść tego całego udawania, ja... Ja przez ten cały czas okłamywałam samą siebie i przede wszystkim Ciebie.... Zawsze myślałam, że to właśnie Ty.... Zawsze za Tobą biegałam, obserwowałam cię, szalałam za Tobą! Jednak teraz… ja… kocham kogo innego… – Po policzku Sakury zaczęły spływać łzy, a ręce jej drżały lecz mimo wszystko dalej kontynuowała:  ...Dzisiaj dużo myślałam nad swoim zachowaniem, uczuciami, które do ciebie żywię i żywiłam przez te wszystkie lata i... – Słowa ledwie przeciskały się jej przez gardło, to było jak plucie, miała już tego dość, bała się tylko powiedzieć ostatniej rzeczy, a jeszcze bała się reakcji ze strony chłopaka, zastanawiała się, co zrobi, gdy w końcu dowie się prawdy. Chciała się tego pozbyć, już to powiedzieć, więc kontynuowała: ...Sasuke, ja tak naprawdę.... Nie kocham Cię!
         Te słowa zawdzięczały w głowie Sasuke, nagle spadła na niego prawda jak grom z jasnego nieba i jeszcze usłyszał tylko:
 - Sasuke, proszę wybacz mi! – Teraz Sakurze łzy spływały po twarzy obwicie, bała się, że chłopak ją uderzy, była teraz taka bezsilna... W jednej sekundzie znienawidziła świat za wszystko, co jej zrobił los, który jest taki niesprawiedliwy wobec niej. W końcu usłyszała głos chłopaka:
 - Sakura, ja Ciebie też przepraszam, za te wszystkie lata. Przeze mnie tyle cierpiałaś, byłem egoistą, myślałem tyle o potędze, sile i Zemście, a nie zauważałem tej najważniejszej rzeczy, że zawsze próbowałaś mi pomóc, i że zawsze przy mnie byłaś. To raczej ja powinienem prosić Ciebie o przebaczenie, to ja jestem skończonym idiotą! Ale mimo wszystko wybaczam Ci! Musimy chyba na razie od siebie odpocząć, ale zostaniemy nadal przyjaciółmi? – Po tych słowach Sakura spojrzała na niego swymi zapłakanymi oczami i przytuliła się do niego.
 - Zgadzam się zostańmy na razie przyjaciółmi – Wyszeptała przez łzy, mimo wszystko była szczęśliwa, że to sobie wyjaśnili, poczuła dzięki temu wielką ulgę, a Sasuke dodał jej otuchy swoimi słowami, czy też załagodził trochę to wszystko.
- Skoro już wszystko sobie wyjaśniliśmy, czas chyba coś zjeść - pogłaskał ją po głowie i pomógł wstać.
- Też tak myślę Sasuke. To ty zawołaj Yori, a ja skończę robić śniadanie.
Sasuke ocierając łzy, które także popłynęły podczas tej rozmowy skierował się na górę do pokoju dziewczynki. Sakura zaś powróciła do robienia śniadania. Po pięciu minutach zszedł Sasuke z Yori na śniadanie. Gdy dziewczynka zobaczyła zapiekanki, od razu jedną porwała, ale zaraz się oparzyła w język i do jej oczu napłynęły łzy.
- Ała! – zachlubotała mała i poczuła głaskanie po głowie.
- Musisz się nauczyć cierpliwości Yori inaczej wszystko się tak skończy, bólem, a tego chyba nie chcemy, prawda? – powiedział to jej i uśmiechnął się życzliwie zaraz podając jej szklankę zimnego soku.
- Yori-chan, wyspałaś się, wszystko w porządku? – spytała Sakura podchodząc do niej i ją przytulając.
- Gdybym ne wsiela tej sapiekanki i nolmalnie mówila to by było dobse – po czym na jej twarzy zagościł uśmiech i wystawiła język śmiejąc się z tego jak mówiła.
- Yori, pamiętasz umowę? Zjedz sobie powoli a potem odśwież się, ubierz
i zejdź do mnie, będę czekał w dojo. Porozmawiamy i pójdziemy na pole treningowe, muszę cię dużo nauczyć – uśmiechnął się i usiadł biorąc zapiekankę nie zwracając uwagi iż jest świeża i sam również się oparzył.
- Dobrze – odpowiedziała dziewczynka, próbując się nie śmiać, lecz za chwilę gromkim śmiechem wybuchła Sakura.

* * *

 - Naruto-kun, NARUTO ! Obudź się, szybko! – szturchała blondyna śpiącego obok niej, zaniepokojona swoimi przeczuciami.
 - Co się stało? Hina-chan? – odparł śpiącym głosem przewracając się w jej stronę i przytulając się do jej piersi.
 - Matsuri, ona zaraz urodzi! – wypaliła granatowłosa, a chłopak jak oparzony nagle zerwał się z łóżka  i zaczął się ubierać.
- Szybko kochanie, pośpieszmy się ! – krzyknął nagle rzucając jej ubranie
i przepaskę, sam zakładając swoją.
Natychmiast udali się do szpitala, wybiegając z budynku. Trzymając się za ręce wpadli do szpitala i nie czekając poszukali porodówki, słysząc wrzaski wpadli na salę poczekalną, gdzie był zakaz wstępu i zobaczyli przez okienko już dziewczynę i siedzącym przy niej Gaarę.
 - Aaaah! – Krzyknęła dziewczyna.
 - Matsuri-chan, dasz radę – Wspierał ją Gaara trzymając za rękę. W końcu po kilku minutach na sali rozległ się płacz dziecka.
 - Kazekage-sama, to dziewczynka – zawołała pielęgniarka.
 - Matsuri-sama, musisz wytrzymać, została jeszcze trójka – znów zawołała kobieta.
 - WIEM! – Krzyknęła Matsuri.
 - No to dajesz kochanie - zmotywował ją Gaara.
 - Aaa...
Po następnych kilku minutach znów przyszło na świat kolejne dziecko.
 - To chłopiec – znów usłyszeli.
W końcu po godzinie urodziła pozostałą dwójkę. Już teraz maluszki były owinięte w milutkie i cieplutkie kocyki, chłopcy w niebieskie, a dziewczynki w różowe. Hinata i Naruto, także byli szczęśliwi. Blond włosy spojrzał na swoją ukochaną:
 - Hinata-chan, widzę, że trochę brzuszek urósł, heh – stwierdził niebieskooki, dopiero teraz zauważając różnicę.
 - Tak, pielęgniarka powiedziała, że to już miesiąc.
 - Naprawdę?
 - Tak, hihi – zaśmiała się uśmiechając.
 - Niesamowite – odwzajemnił uśmiech i pogładził brzuszek Hinaty.
W końcu do pomieszczenia wpuszczono Hinatę i Naruto, po uprzednim oglądnięciu ich ze wszystkich stron.
 - Matsuri, jak się czujesz? – Spytała Hinata.
 - Ledwo żyję. Naruto! Nie doprowadź jej do stanu czwórki dzieci naraz. Hinata, uwierz mi! Nie chciałabyś tego samego przeżyć czterokrotnie, uwierz mi, Oh, a jeszcze przy Twoim stanie Hinata, jestem ciekawa jak to wyjdzie.
 - Ja też, hehe, ciekawe, jakie będą te maluszki... – I tu pogładziła swój brzuszek.
 - Który miesiąc? – Spytała z ciekawością Matsuri.
 - Pierwszy.
 - To się ciesz, masz jeszcze osiem miesięcy do męczarni, ale także najszczęśliwszego dnia w życiu.
 - Wierzę ci na słowo, serio!
 - A gdzie Gaara? – spytała po chwili zauważając brak czerwonowłosego.
 - Dziewczyno! On przeżył go gorzej niż ja! Wygląda jak sam by urodził więcej dzieci ode mnie! Rany, rany...
Gdy tak rozmawiali w końcu wszedł Gaara z dwójką maluchów, a resztę niosła pielęgniarka. Chłopak jeszcze do końca nie potrafił uwierzyć w to co się stało.
 - Matsuri-sama, czas na karmienie!
 - Wiem, już czuję, jakby te zbiorniki na mleko miały zaraz wybuchnąć. Hehe!
Gdy pielęgniarka podała jej dziewczynkę, wzięła ją i ułożyła tak, aby jej
i dziecku było wygodnie, mała zaraz się przyczepiła i zaczęła ssać mleczko.
 - Matsuri? Mogę jedno wziąć na ręce?
 - Jasne, że tak – odpowiedziała i pielęgniarka podeszła z pozostałą dwójką
i dała jedno Hinacie, a drugie Naruto. Za bardzo nie wiedział jak je trzymać, ale pielęgniarka go poinstruowała, co i jak.
 - Naruto-kun, no to już masz mały trening przed swoimi dziećmi, Hihi – Stwierdziła Hinata, co poparła Matsuri, a Naruto jakby instynktownie owinął delikatnie dziecko ogonami. Co kilka minut temu zrobiła Hinata.
 - Ale słodko wyglądacie – stwierdziła rodzicielka, co znów tym razem poparła położna.
 - Tak mówisz? Nie mogę się doczekać mojej trójki, hehe – zaśmiała się Hinata.
 - Ciekawe jak będą wyglądać – powiedział z zaciekawieniem Gaara.
 - Raczej tak jak my, ale zapewne póki co będą miały po jednym ogonie lub trzech. Tego jeszcze nie wiem. No to jak nazwiecie maleństwa? – Spytali Naruto i Hinata z ciekawością.
 - Hmmm... Dziewczynki będą miały na imię Nana (znaczy jabłko, siedem)
i Aoi (niebieski), a chłopcy Hagaraka (znaczy wesoły, pogodny) i Ryuu ( smok).
- Ślicznie – Stwierdził Naruto z Hinatą.

* * *

MIESIĄC PÓŹNIEJ

- Naruto-kun, Hinata-san! Dziękujemy wam za wsparcie, wasza misja dobiegła końca – Stwierdził Kazekage.
- Tak. Gaara, jak coś to możesz zawsze na nas liczyć.
- Świetnie, no dobra, no to pa, chcecie eskortę do Konohy?
- Spokojnie Gaara-san, może i jestem w ciąży, ale spokojne mogę walczyć! – Stwierdziła przekonująco Hinata, więc pożegnali się i wrócili do Konohy po trzech dniach.

 * * *

         Przy bramie był dość spory ruch, a strażnicy pilnowali wejścia, gdy nagle podczas sprawdzania listy przybyłych, usłyszeli głos:
- OGŁASZAM, ŻE JA NARUTO UZUMAKI I HINATA HYUGA, WRÓCILIŚMY
I ZAPRASZAMY WSZYSTKICH NA NASZ ŚLUB, KTÓRY ODBĘDZIE SIĘ W NASTĘPNA NIEDZIELĘ! – Wykrzyczał na całą wioskę Naruto przekraczając próg wioski, co wszyscy doskonale usłyszeli, a Hinata wyszła zza Naruto wijąc swoimi ogonami, trochę nerwowo. Strażnicy, aż wyskoczyli z budki:
- To wy? Naruto i Hinata? – Spytali ucieszeni strażnicy.
- Hai – Odpowiedzieli. Cały dzień minął na powitaniach i prezentacji nowego wyglądu zaręczonych.

 * * *


         O północy nastały ciężkie chmury, zbliżała się do wioski kobieta o srebrnych włosach i czerwonych oczach. Nadchodziło zło pod postacią pięknych srebrnych motyli, które szły w ludzkiej postaci. Oto nadeszła pora wiedźmy.

*******************************************************
Nie wiem czemu, ale mimo iż sama to napisałam to nie przepadam za tym rozdziałem :/ jest ciężki i edytowanie go to była dla mnie męczarnia, ale na szczęście udało się tylko, że nie do końca tak jak ja chcę ;/ No cóż mam nadzieję, że post was nie znużył. Następny rozdział jest dobry, jeśli dobrze pamiętam XD 
Dla informacji w moim zeszycie mam ... 26 rozdział piszę obecnie ^^ Na komputerze mam dopiero 16 rozdziałów. Wskazujcie błędy, piszcie jak byście to jeszcze lepiej napisali. Ogólnie poproszę o opinie z całego serca, tylko bez przekleństw!! :D Krytykę twardo przyjmę i chętnie wskazówki. Cytujcie fragmenty, poprawiajcie :) Jestem otwarta na każdą opinie ^^
Miłego dnia i mam nadzieję, że lektura nie była aż tak straszna :)