...Przesłuchanie...
- Naruto? - Zaszła mu drogę dziewczyna z kokami
- A...Tenten, Konichiwa...
- Konichiwa Naruto-kun - Odpowiedziała z niemym
uśmiechem, więc Naruto spoważniał
- Coś się stało?
- Nie, nic takiego - zrobiła minę świadczącą o czymś
ważnym, mimo wszystko, ale zaraz na jej twarzy powrócił uśmiech.
Wtem zza rogu wyszła postać, trzymała w ręku
kunai, a w drugiej kilka shurikenów. Osoba chwilę stała, zaraz zaś
zaczęła do nich podchodzić, powoli kiwając się na boki. Nagle znikła… Blondyn
zaczął rozglądać się wkoło podnosząc gardę i momentalnie pojawiła się za
Tenten. Naruto nie patrząc na pozory, walnął atakującego! Poleciał on z dużą
prędkością i rąbnął w murowaną ścianę przebijając ją na wylot. W kierunku Naruto poleciały
trzy kunai'e, oczywiście je odbił, po czym wykonał pieczęcie:
- Taju
Kage bunshin no Juutsu!
Zza
chmury wyskoczyło dziesięciu Uzumakich i zaatakowało z dużą siłą. Gdy
Tenten się podniosła, wyciągnęła zwój. Nakreśliła znaki i przywołała
dwadzieścia rodzajów broni, które poszybowały w kierunku wroga. Nieudało mu się
odskoczyć i został przybity do ściany. Blondas
podbiegł do nieznanego ninja i chwytając go za ubrania ściągnął mu maskę,
ujrzeli chłopaka z czarnymi włosami i szarymi oczami.
- Kim jesteś??!! Odpowiadaj!!! - Wrzasnął Uzumaki.
- Nic ci do tego, kitsune (lisie)!!! - Prychnął.
- Ja ci dam...!!!
- Naruto, poczekaj! Zabierzmy
go do Hokage!
- Dake...(Tylko...)
- DAKE???
- Daijobu (w porządku) - Odpowiedział lekko
podenerwowany już blondas i odepchnął go od siebie, bardziej zadając mu ból wbijając
go bardziej do ściany. Tenten prychnęła przy czym wyciągnęła linki i związała
nieznajomego, przynajmniej miała taki zamiar. Niestety tamten natychmiast się
wyswobodził i zrobił trzy salta do tyłu z przeskokiem w bok, ale ku jego
zdziwieniu okazał się za wolny. Zobaczył on tylko wielką maczugę, która okazała
się cienistym klonem Naruto, podając sobie dłonie wyrzucił go w powietrze na
dziesięć stóp, po czym stworzył jeszcze jednego klona i zaczęli formować
rasengan, aby zaatakować z góry. Podczas ataku jedynie musnął wroga tak, aby go
nie zabić. A Tenten natychmiast podskoczyła i skrępowała cel, tak, aby nie
umiał się już wyswobodzić. Po czym Naruto złapał go, a dziewczyna jeszcze na
wszelki wypadek go znokautowała, a Naruto już spokojnie przewiesił go przez
ramię i odeszli.
- Naruto?
- Tak?
- Arigato
- Nie ma, za co, to mój obowiązek chronić i wspomagać
przyjaciół. Hehe.
Gdy
odpowiedział śmiali się już w najlepsze, powoli zmierzając
do siedziby Tsunade.
*
* *
Do
pokoju Hokage weszła Shizune:
- Tsunade-sama!! Właśnie dostałam najnowsze informacje
o Hinacie i Naruto!!
- Więc mów - Hokage oparła łokcie na stole, po czym
złożyła ręce, oparła na nich głowę i zapatrzyła się w
swoją asystentkę z ciekawością.
- No, więc szybciej, czas mija! - poganiała ją.
- Ttak, Naruto i Hinata są zaręczeni!!! - wypaliła w
końcu z rumieńcami.
- Ooo, Naprawdę? Niemożliwe, a Hiashi się zgodził?
Dziwne, bardzo dziwne!
Wtem rozległo się
pukanie do drzwi:
- WEJŚĆ!!!
Do
gabinetu wpełzł Naruto z Tenten.
- Słucham, co się stało? - Wtedy zorientowała się, że blondas kogoś ma przewieszonego przez ramię.
- Kto to?
- Tego nie wiemy...
- I w tym problem - dokończył
Naruto za dziewczynę.
- Ok. Oprzyjcie go o tamtą ścianę!
- Hai! - Odparli chórnie. Blondas podszedł
pod ścianę i położył nieprzytomnego.
- Shizune...
- Hai!
- Poślij po Kakashiego!
- Hai! - I znikł, a osoba zaczęła się budzić, ale
bynajmniej już nie próbowała uciekać, więc Naruto podszedł:
- Zadam jeszcze raz to samo pytanie, kim
jesteś? Żądam...Y odpowiedzi!
- A ja odpowiem jeszcze raz! Nic ci do tego
kitsune! – krzyknął i splunął.
- Spokój ma być, a poza tym, co niby jest
takiego, do czego nie miał by dostępu? - Warknęła Tsunade.
- Do wszystkiego, on powinien służyć jako broń! tak
samo jak ten… Gaara no Sabaku, bezwartościowy tak jak ty...!
Nie
zdążył dokończyć, gdyż przy jego krtani, było już kunai. Naruto nie
mógł ścierpieć obelg rzucanych w kierunku jego samego jak i
przyjaciela.
- Naruto-kun, zaczekaj, nie zabijaj go jeszcze,
dobrze? - Spytała, ale nie dostała odpowiedzi, wiec podeszła. Naruto miał
włączonego Shakugana i wpatrywał się cały czas w czarnowłosego chłopaka.
- Kuso, kto ty jesteś?
- Ja jestem z wioski dźwięku i nie mam za
miłej wiadomości, otóż jeszcze dziś ma zginąć, najstarsza spadkobierczyni rodu
Hyuga!
- Kimi, Kisama (Ty, draniu)!!! - Naruto spoważniał,
wstał i go podniósł, a następnie wymierzył mu lewego sierpowego, po czym rzucił
nim i szybko skierował się do drzwi, zamykając je z trzaskiem.
Po
kilku minutach Naruto biegł ile sił w nogach, by jak najszybciej dotrzeć do
swej ukochanej. Zmierzał do rezydencji rodu Hyuga, aby sprawdzić czy jeszcze
żyje. Wpadł do jej domu:
- Jest Hinata-chan?
- Hai jestem... - Nie zdążyła dokończyć, gdyż Naruto
już stał w nią wtulony:
- Nic ci nie jest, żyjesz, Daijobu!
- Naruto-kun, co się stało?
- Ktoś chciał cię zabić, ale jesteś, żyjesz i to jest
najważniejsze!
- No już dobrze... - Powiedziała, ale poczuła, ze
nawet ona sama trzęsie się ze strachu, po tym, co powiedział.
- Hinata-chan, wiesz, że cię bardzo kocham i nie
pozwolę nigdy, by ktoś ciebie skrzywdził, choćbym miał umrzeć za Ciebie w
nie wiadomo, jakich
mękach. Zawsze Ciebie ochronię! Przysięgam na naszą miłość!
- Hai, dziękuję Naruto-kun.
*
* *
Tymczasem
w gabinecie Hokage:
- Nie myślałam, że on jest do tego zdolny, Shizune
trzeba to oblać, żeby sprawdzać, żeby sprawdzać swego zięcia heh, to aż
śmieszy, ale Naruto na pewno nie jest do śmiechu. Oj, Hiashi nie
spodziewałam się tego po Tobie, oj nie! No cóż, ty młody, misja skończona,
możesz wstać!
- Hai, Hokage-sama, będę musiał go potem przeprosić!
- Nieźle oberwałeś, lepiej...SAKURA!
- Tak? - Odezwała się po nagłym wpadnięciu do
pomieszczenia.
- Opatrz mu rany. Naruto przyłożył mu.
- Tak słyszałam wszystko, całą rozmowę,
Gomenasai Hokage-sama
- Sakura poznaj to jest Koharu Hatake.
- Miło cię poznać, nazywam się Sakura Horuno i jestem
medic ninja
- Mnie także, jestem z tej wioski, nie dźwięku -
powiedział, po czym buchnął dym, a z niego wyłonił się chłopak z białymi
włosami i zielonymi oczami.
- Zaraz, zaraz...Ooo...Ty jesteś....SYNEM KAKASHIEGO
SENSEI???
- Hai, hehe.
- Kiedy? Przecież, sensei nie miał
żony? Kim jest twoja matka?
- Anko Hatake.
- Niemożliwe, muszę to sprawdzić...
- Poczekaj Sakura, tak to prawda, ale trzymane na
razie w sekrecie!
- Hę? To ile ma lat?
- Mam 17 lat
- Honto? Niewiarygodne!
*
*
*
Tymczasem w rezydencji Hyuga przy parze, niespodziewanie
pojawił się Hiashi:
- Naruto Uzumaki-kun. Jesteście od teraz zaręczeni
najbardziej oficjalnie jak tylko możecie być, pokazałeś ile wart jest twoja
miłość. Gratuluje i Gomenasai a to całe przedstawienie. Rozumiem jak zapewne
jesteś teraz wkurzony...
- Ja, wkurzony? To mało powiedziane, igrałeś z naszymi
uczuciami, więc za karę zabieram Hinatę do mojego domu, Prawda? Przeniesiesz
się? - Tu już spytał Hinatę.
- Z chęcią Naruto-kun itooshi (ukochany). W tym czasie
wszedł Neji i on dostał łupnia od Naruto
- Naruto, baka, a to, za co?
- To moja wina, Neji - odezwał się Hiashi.
-A co się stało?
- Twój wuj zagrał nam na uczuciach, rozumiesz to?
- Ehe, Hai…
********************************************************
Gomene !! Auu... nie bijcie!!! >.< Wybaczcie, że tak sporo czasu nie dodawałam notki. Przepraszam wszystkich!!!!! dozgonnie i w nagrodzę dłuuugi rozdzialik, a po jutrze następny :D Pozdrawiam wszystkich was, którzy zostali, haloooo? Jest tam kto? Mam nadzieję, że tak >.<
Pozdrawiam i kłaniam się z przeprosinami
Hanabi
Hanabi