wtorek, 30 października 2012

Rozdział 11

„Marzenia”


         Po przeprowadzce Hinata i Naruto razem z Akki i Haku, siedzieli w kuchni rozmawiając i popijając herbatę.
 - Przepraszam, że musieliśmy nałożyć na was pieczęcie – odezwała się Hinata.
 - Nie szkodzi, już o tym zapomnieliśmy… – Odparła Akki, a jej twarz lekko zrzedła, przypominając sobie o tamtych wydarzeniach.
 - Rozumiem… – odpowiedziała Hinata, trochę nieprzekonana co do sumienności tych słów, ale zaraz Akki się jakby ożywiła i już bardziej, prawdziwie lekko się uśmiechnęła, a z jej ust wypłynęły słowa:
 - Hinata-san! Witaj w domu! Hehe... – Palnęła na koniec, lekko łagodząc napięcie, które było niewielkie – ale było. Dziewczyna wstała od stołu i poszła zrobić śniadanie. Haku poszedł jej pomóc, a zaraz wrócili z śniadaniem, położyli na stole talerze i usiedli.
 - Ittadakimasu – powiedzieli wszyscy i już zajadali się pyszną jajecznicą. Po niej Naruto wstał i poszedł do przedpokoju, skąd wziął walizkę białookiej i zaczął się z nią wspinać po schodach, na górę do sypialni. Hinata zaciekawiona wbiegła za chłopakiem i otworzyła drzwi, a jej oczy powiększyły się z wrażenia.
 - Naruto-kun, ten pokój jest śliczny!
 - Wiem to, trochę się napracowałem, aby go przywrócić do stanu używalności, starałem się zachować pierwowzór – odparł uśmiechając się.
 - A po co tam to małe łóżeczko?
 - Ja w nim spałem, jak byłem mały, więc nie chciałem go wyrzucać.
 - Heh, kawai (słodkie).
 - Jest w dobrym stanie, więc nie ma, po co wyrzucać, a może się przydać – i puścił oko do Hinaty, na co nabrała rumieńców.
 - Jestem tego samego zdania – no i się reszta dnia zeszła na porządkach, po których para położyła się, pobaraszkowała jeszcze chwilę i zasnęła wtulona w siebie.
Następnego dnia, byli niezbyt wyspani, po jakże ubogiej nocy, więc mieli problem z wstaniem, ale w końcu, gdy to uczynili, powolnym krokiem udali się do kuchni.
 - Czekamy od godziny, chyba na was, aż raczyliście wstać i zejść na śniadanie – odezwał się zirytowany Haku.
 - No cóż...Tak bywa, a ty kuzyneczko, nie mas czasem zamiaru walczyć o Sasuke? - jednak mimo pytania, Akki nie odpowiedziała. Śniadanie zjedli wszyscy w ciszy, prócz skromnego „podaj to”, ”podaj tamto”.
        Naruto i Hinata wyszli zaraz po posiłku. Gdy już byli za granicami domu, zastanawiali się gdzie teraz iść:
 - Hinata-chan? Może wpadniemy do Sasuke-kun’a?
 - Hai, a potem do Sakury, Kiby, Shino, Sai’a, Tsunade-sama, szpitala, Neji’ego, a jutro do reszty.
 - A właśnie, mieliśmy mieć jakąś misję z dziećmi.
 - Ano właśnie. Naruto-kun? Zmieniamy plany! Pierwsze idziemy do Hokage!
 - I to szybko!
         Po tych słowach już niemal biegli, wskoczyli do budynku i zaraz wylądowali przed biurkiem.
- Co z tą naszą misją?
 - Eee...Najpierw się pozbierajcie – stwierdziła Tsunade, spoglądając na nich.
 - Tak...Już...A więc słuchamy.
 - No, więc wyruszacie dzisiaj przed zachodem słońca. Wszystko będziecie już mieć na miejscu, więc spakujcie prowiant i te najbardziej potrzebne rzeczy. To tyle, Kazekage Gaara wszystko wam powie na miejscu.
 - Tak jest!
 - No to zmykajcie, hehe.
        Gdy wyszli, zaczął padać deszcz. Skryli się pod najbliższym drzewem. Naruto dotknął Hinatę, a ona cofnęła się i przywarła do drzewa. Spletli swoje dłonie, a Naruto spytał:
 - Hinata-chan, moja najdroższa...
        Patrzyli sobie głęboko w oczy i zaczęli się całować, zapomnieli o realnym świecie, o misji opieki nad dziećmi ich przyjaciela, a zarazem Kazekage wioski piasku. Tylko stali pod tamtym drzewem, zajęci tylko sobą, deszcz wokół nich tańczył, a liście cicho im śpiewały. Zarazem wiał spokojny wiaterek, otulający ich w pocałunku. Naruto się pierwszy uwolnił i spytał najspokojniejszym głosem, jakim Hinata go jeszcze nie słyszała:
 - Hinata-chan, czy masz jakieś marzenie?
 - Hmm...Tak...Chciałabym...
 - Powiedz, zrobię wszystko, co będę mógł w mojej mocy.
 - Dziecko, jeśli tylko chcesz...
 - Chcę, nie wiesz nawet jak, Hinata-chan
 - Naruto-kun, naprawdę, cieszę się, że cię mam...
I zanurzyli się znowu w pocałunku, a spadające liście ich otuliły. Tym czasem zza następnego drzewa wyszedł Sasuke z Sakurą.
- Cześć Naruto – zawołał Sasuke widząc ich, a oni oderwali się od siebie, słysząc go i pierwszy odezwał się Naruto:
 - Cześć Sasuke! Sakura! Jak wam idzie, wielka misja sprzątania domu?
 - A nieźle, zostało tylko kilka pokoi.
 - To dobrze – odpowiedział i popatrzył na słońce, które mierzyło się, by niedługo zajść.
 - Hinata-chan, zobacz słońce niedługo zajdzie, a my nie jesteśmy jeszcze spakowani!
 - Spakowani? Gdzie? – Spytała zaciekawiona Sakura.
 - Na misje, wyruszamy do Suny, by zaopiekować się dziećmi Kazekage Gaary – odpowiedziała Hinata.
 - Aha.
 - No to Hinata-chan, pośpieszmy się – Chwycił ją za rękę, a ona ją tylko ścisnęła. Wtedy Sasuke zauważył pierścionek u Hinaty. Hmm, pasuje jej do
włosów – pomyślał. Gdy Hinata z Naruto się ulotnili, Sasuke powiedział wszystko Sakurze.
 - Hę naprawdę? Niemożliwe – odparła zaskoczona.
 - Ale tak zdecydowali – odpowiedział.
************************************************
Chyba się wam narażam... >.< Miało być wtedy, a jest teraz, no dnia sprawdzianu z matmy i materiału się nie wybiera. Mimo tego gomenasai minna. Niedługo następny rodzialik, pozdrowienia dla Ther i KuroElaji ;)