„Marzenia”
Po
przeprowadzce Hinata i Naruto razem z Akki i Haku, siedzieli w kuchni
rozmawiając i popijając herbatę.
- Przepraszam, że musieliśmy nałożyć na was
pieczęcie – odezwała się Hinata.
- Nie szkodzi, już o tym zapomnieliśmy… –
Odparła Akki, a jej twarz lekko zrzedła, przypominając sobie o tamtych
wydarzeniach.
- Rozumiem… – odpowiedziała Hinata, trochę
nieprzekonana co do sumienności tych słów, ale zaraz Akki się jakby ożywiła i
już bardziej, prawdziwie lekko się uśmiechnęła, a z jej ust wypłynęły słowa:
- Hinata-san! Witaj w domu! Hehe... – Palnęła
na koniec, lekko łagodząc napięcie, które było niewielkie – ale było.
Dziewczyna wstała od stołu i poszła zrobić śniadanie. Haku poszedł jej pomóc, a
zaraz wrócili z śniadaniem, położyli na stole talerze i usiedli.
- Ittadakimasu – powiedzieli wszyscy i już
zajadali się pyszną jajecznicą. Po niej Naruto wstał i poszedł do przedpokoju,
skąd wziął walizkę białookiej i zaczął się z nią wspinać po schodach, na górę
do sypialni. Hinata zaciekawiona wbiegła za chłopakiem i otworzyła drzwi, a jej
oczy powiększyły się z wrażenia.
- Naruto-kun, ten pokój jest śliczny!
- Wiem to, trochę się napracowałem, aby go
przywrócić do stanu używalności, starałem się zachować pierwowzór – odparł uśmiechając
się.
- A po co tam to małe łóżeczko?
- Ja w nim spałem, jak byłem mały, więc nie
chciałem go wyrzucać.
- Heh, kawai (słodkie).
- Jest w dobrym stanie, więc nie ma, po co
wyrzucać, a może się przydać – i puścił oko do Hinaty, na co nabrała rumieńców.
- Jestem tego samego zdania – no i się reszta
dnia zeszła na porządkach, po których para położyła się, pobaraszkowała jeszcze
chwilę i zasnęła wtulona w siebie.
Następnego
dnia, byli niezbyt wyspani, po jakże ubogiej nocy, więc mieli problem z
wstaniem, ale w końcu, gdy to uczynili, powolnym krokiem udali się do kuchni.
- Czekamy od godziny, chyba na was, aż raczyliście
wstać i zejść na śniadanie – odezwał się zirytowany Haku.
- No cóż...Tak bywa, a ty kuzyneczko, nie mas
czasem zamiaru walczyć o Sasuke? - jednak mimo pytania, Akki nie odpowiedziała.
Śniadanie zjedli wszyscy w ciszy, prócz skromnego „podaj to”, ”podaj tamto”.
Naruto i Hinata wyszli zaraz po posiłku.
Gdy już byli za granicami domu, zastanawiali się gdzie teraz iść:
-
Hinata-chan? Może wpadniemy do Sasuke-kun’a?
- Hai,
a potem do Sakury, Kiby, Shino, Sai’a, Tsunade-sama, szpitala, Neji’ego, a
jutro do reszty.
- A
właśnie, mieliśmy mieć jakąś misję z dziećmi.
- Ano właśnie. Naruto-kun? Zmieniamy plany!
Pierwsze idziemy do Hokage!
- I to szybko!
Po tych słowach już niemal biegli, wskoczyli do budynku i zaraz wylądowali przed biurkiem.
Po tych słowach już niemal biegli, wskoczyli do budynku i zaraz wylądowali przed biurkiem.
- Co z tą naszą
misją?
- Eee...Najpierw się pozbierajcie – stwierdziła Tsunade, spoglądając na nich.
- Tak...Już...A więc słuchamy.
- No, więc wyruszacie dzisiaj przed zachodem słońca. Wszystko będziecie już mieć na miejscu, więc spakujcie prowiant i te najbardziej potrzebne rzeczy. To tyle, Kazekage Gaara wszystko wam powie na miejscu.
- Tak jest!
- No to zmykajcie, hehe.
Gdy wyszli, zaczął padać deszcz. Skryli się pod najbliższym drzewem. Naruto dotknął Hinatę, a ona cofnęła się i przywarła do drzewa. Spletli swoje dłonie, a Naruto spytał:
- Hinata-chan, moja najdroższa...
Patrzyli sobie głęboko w oczy i zaczęli się całować, zapomnieli o realnym świecie, o misji opieki nad dziećmi ich przyjaciela, a zarazem Kazekage wioski piasku. Tylko stali pod tamtym drzewem, zajęci tylko sobą, deszcz wokół nich tańczył, a liście cicho im śpiewały. Zarazem wiał spokojny wiaterek, otulający ich w pocałunku. Naruto się pierwszy uwolnił i spytał najspokojniejszym głosem, jakim Hinata go jeszcze nie słyszała:
- Eee...Najpierw się pozbierajcie – stwierdziła Tsunade, spoglądając na nich.
- Tak...Już...A więc słuchamy.
- No, więc wyruszacie dzisiaj przed zachodem słońca. Wszystko będziecie już mieć na miejscu, więc spakujcie prowiant i te najbardziej potrzebne rzeczy. To tyle, Kazekage Gaara wszystko wam powie na miejscu.
- Tak jest!
- No to zmykajcie, hehe.
Gdy wyszli, zaczął padać deszcz. Skryli się pod najbliższym drzewem. Naruto dotknął Hinatę, a ona cofnęła się i przywarła do drzewa. Spletli swoje dłonie, a Naruto spytał:
- Hinata-chan, moja najdroższa...
Patrzyli sobie głęboko w oczy i zaczęli się całować, zapomnieli o realnym świecie, o misji opieki nad dziećmi ich przyjaciela, a zarazem Kazekage wioski piasku. Tylko stali pod tamtym drzewem, zajęci tylko sobą, deszcz wokół nich tańczył, a liście cicho im śpiewały. Zarazem wiał spokojny wiaterek, otulający ich w pocałunku. Naruto się pierwszy uwolnił i spytał najspokojniejszym głosem, jakim Hinata go jeszcze nie słyszała:
- Hinata-chan, czy masz jakieś marzenie?
- Hmm...Tak...Chciałabym...
- Powiedz, zrobię wszystko, co będę mógł w mojej mocy.
- Dziecko, jeśli tylko chcesz...
- Chcę, nie wiesz nawet jak, Hinata-chan
- Naruto-kun, naprawdę, cieszę się, że cię mam...
- Powiedz, zrobię wszystko, co będę mógł w mojej mocy.
- Dziecko, jeśli tylko chcesz...
- Chcę, nie wiesz nawet jak, Hinata-chan
- Naruto-kun, naprawdę, cieszę się, że cię mam...
I zanurzyli się
znowu w pocałunku, a spadające liście ich otuliły. Tym czasem zza następnego
drzewa wyszedł Sasuke z Sakurą.
- Cześć Naruto – zawołał Sasuke widząc ich, a oni oderwali się od siebie, słysząc go i pierwszy odezwał się Naruto:
- Cześć Naruto – zawołał Sasuke widząc ich, a oni oderwali się od siebie, słysząc go i pierwszy odezwał się Naruto:
-
Cześć Sasuke! Sakura! Jak wam idzie, wielka misja sprzątania domu?
- A nieźle, zostało tylko kilka pokoi.
- To dobrze – odpowiedział i popatrzył na słońce, które mierzyło się, by niedługo zajść.
- Hinata-chan, zobacz słońce niedługo zajdzie, a my nie jesteśmy jeszcze spakowani!
- Spakowani? Gdzie? – Spytała zaciekawiona Sakura.
- Na misje, wyruszamy do Suny, by zaopiekować się dziećmi Kazekage Gaary – odpowiedziała Hinata.
- Aha.
- No to Hinata-chan, pośpieszmy się – Chwycił ją za rękę, a ona ją tylko ścisnęła. Wtedy Sasuke zauważył pierścionek u Hinaty. Hmm, pasuje jej do
włosów – pomyślał. Gdy Hinata z Naruto się ulotnili, Sasuke powiedział wszystko Sakurze.
- Hę naprawdę? Niemożliwe – odparła zaskoczona.
- Ale tak zdecydowali – odpowiedział.
- A nieźle, zostało tylko kilka pokoi.
- To dobrze – odpowiedział i popatrzył na słońce, które mierzyło się, by niedługo zajść.
- Hinata-chan, zobacz słońce niedługo zajdzie, a my nie jesteśmy jeszcze spakowani!
- Spakowani? Gdzie? – Spytała zaciekawiona Sakura.
- Na misje, wyruszamy do Suny, by zaopiekować się dziećmi Kazekage Gaary – odpowiedziała Hinata.
- Aha.
- No to Hinata-chan, pośpieszmy się – Chwycił ją za rękę, a ona ją tylko ścisnęła. Wtedy Sasuke zauważył pierścionek u Hinaty. Hmm, pasuje jej do
włosów – pomyślał. Gdy Hinata z Naruto się ulotnili, Sasuke powiedział wszystko Sakurze.
- Hę naprawdę? Niemożliwe – odparła zaskoczona.
- Ale tak zdecydowali – odpowiedział.
************************************************
Chyba się wam narażam... >.< Miało być wtedy, a jest teraz, no dnia sprawdzianu z matmy i materiału się nie wybiera. Mimo tego gomenasai minna. Niedługo następny rodzialik, pozdrowienia dla Ther i KuroElaji ;)